Obserwatorzy

Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci z siedzibą w Rzeszowie - pomóż nam pomagać chorym Dzieciom

Żyj Uważnie-Ważne Jak Żyjesz !!!

26.02.2017

Dla Andrzeja....Razem możemy więcej ...

Pan Andrzej...wiek 52 lata...Szczęśliwy mąż i ojciec córek ....
Pan Andrzej....jego szczęście przerwał ostry udar lewej półkuli mózgu.W konsekwencji czego, miał całkowicie niewładną prawą stronę ciała. Od tego czasu nie pisze, nie czyta i nie mówi. Te ośrodki mózgu zostały  zajęte dokładając do tego ogromny uszczerbek w ośrodku rozumienia mowy, kontakt z Nim był utrudniony aby nie napisać niemożliwy.
Przeszedł operację usuwania zatoru w tętnicy szyjnej.
Lekarze nie pozostawili rodzinie cienia nadziei, określając jako "cud" możliwość dojścia do sprawności o "balkoniku" oraz wypowiadania prostych słów .
Żona i córki pana Andrzeja pozostawione z taka diagnozą zabrały go do domu.I rozpoczęła się ich walka ,walka z chorobą i czasem.
Pan Andrzej przebył rehabilitację wczesną na Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej. Jest już w domu i ćwiczy pod okiem rehabilitanta. Dodatkowo ma prowadzoną terapie ręki,a także codziennie  własnymi siłami córki prowadzą terapie logopedyczną.
Dziś "balkonik" jest  już wspomnieniem ,pan Andrzej porusza się o kuli. Mimo ,że nadal jest zależny od innych  jest w stanie poradzić sobie w domu i zadbać o podstawowe potrzeby.
Rehabilitant ruchowy oraz logopeda są z Niego bardzo zadowoleni. Ma jeszcze problemy ze zrozumieniem mowy, nie wszystkie informacje do Niego docierają. Ma bardzo duże problemy z nauką. W zasadzie nie może przyswoić żadnego materiału. Jest to proces ogromnie trudny, ponieważ trzeba sobie uświadomić że nie jest to nauka mowy,  problemem jest brak narzędzi do nauki.
Pan Andrzej jednak się nie poddaje. Zaskakuje wszystkich swoją wolą walki.
Lekarzy na pewno zaskoczył. Nikt już nie odmawia mu prawa do szansy na nie tyle co wyzdrowienie ale powrót do sprawności w takim stopniu aby móc funkcjonować w społeczeństwie. On też bardzo chce. Wszyscy którzy z Nim współpracują podkreślają Jego niesamowite dążenie do samodzielności. Ludziom którzy się Nim zajmują okazuje szacunek i pomoc jaką sam może dać w ułatwianiu im pracy wokół siebie.
Ważny jest czas, pierwsze pół roku . Niestety na NFZ z rehabilitacji pan Andrzej będzie mógł skorzystać dopiero w 2018 roku. A tyle pan Andrzej nie może czekać.Koszt pobytu w takich ośrodkach jest ogromny, dlatego rodzina założyła  subkonto .Subkonto na które trafią odliczone od podatku środki Środki na ratowanie życia i zdrowia panu Andrzejowi.
Przekazując 1% podatku lub darowiznę Fundacji Avalon z dopiskiem Korzeniowski, 7258  panu Andrzejowi w codziennej walce o zdrowie i sprawność.
Pomagacie Mu wrócić do swojego dawnego życia, powrócić do żony i córek.
                                                          Dziękujemy !!!

25.04.2016

Onkologiczny ring Bogdana .

Gdy już się wydawało, że koszmar się skończył, Bogdan musi wrócić na ring onkologicznego piekła. Jego sojusznikiem jest NanoKnife
 
http://www.kawalek-nieba.pl/

Równo rok temu w wyniku badań obrazowych u Bogdana wykryto zmianę na trzustce. Lekarze podjęli decyzję o chirurgicznym usunięciu guza, by – jak to określili – pozbyć się dziada raz na zawsze. Taki był plan. I pozostaje on nadal aktualny… Trzeba go tylko było zmodyfikować.
Gdy 7 kwietnia 2015 Bogdan usłyszał, że zmiana zaatakował trzon trzustki i jest nieoperacyjna z uwagi na naciekanie na naczynia krezki i pnia trzewnego, jego świat się zawalił. Oczyma wyobraźni widział najgorsze sceny: ból, cierpienie, rozpacz najbliższych, łzy moje, dzieci i wnucząt, swoje odchodzenie. Nie ukrywam – ja też się bałam najgorszego… Bo byłam tam, gdy lekarz mówił słowa „3 do 6 miesięcy życia, może 9”…
Niemal natychmiast wdrożono leczenie systemowe. Nasza nadzieja wciąż żyła, wciąż tlił się jej maleńki płomyczek. Zaczęłam szukać, pytać, szperać. Tak znalazłam JĄ – metodę NANOKNIFE. Nowoczesna, mało inwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu. Dzięki internetowi dotarliśmy z naszymi pytaniami do jednego z lekarzy z Gdańska, który stosuje tę metodę. Gdy Bogdan został zakwalifikowany do zabiegu miałam wrażenie, że fruwam. Ale trwało to kilka sekund, bo kolejną informacją była ta o braku refundacji metody. A koszt zabiegu to suma 40 – 60 tysięcy złotych. Uzyskaliśmy możliwość obniżenia ceny do kosztu samych elektrod, ale nawet 35.000 zł było kwotą poza naszym zasięgiem. Strach powrócił ze zdwojona siłą. A wraz z nim przyszła determinacja.
Dzięki wspaniałym ludziom, przyjaciołom, rodzinie koleżankom i kolegom z naszych zakładów pracy, a także zupełnie czasem obcych ludzi zgromadziliśmy potrzebną sumę. Do końca życia będę dziękować każdemu z tych ludzi, którzy rozpalili naszą nadzieję w potężną pochodnię. Nie ma dnia byśmy o każdym z nich nie pamiętali w modlitwie.
W czerwcu 2015 r. Bogdan przeszedł zabieg NanoKnife metodą przezskórną. Jego stan zdrowia poprawiał się niemalże z dnia na dzień, kolejne badania pokazywał, że to Bogdan wychodzi na pozycję zwycięzcy w tej walce. W badaniu TK przeprowadzonym w sierpniu 2015 potwierdzono całkowita martwicę guza! Zakończono chemioterapię. Już miało być tylko normalnie.
Gdy Bogdan w październiku wrócił do pracy, do swoich ukochanych tramwajów w krakowskim MPK, była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Koledzy i koleżanki z pracy, którzy tak bardzo mu kibicowali i masowo wspierali zbiórkę na zbieg, powitali go łzami radości i wzruszenia. Wrócił do majsterkowania, zbudował taras w naszym drewnianym domku, który również jest jego dziełem. Badał się regularnie, pracował, wolne chwile poświęcał wnukom. Nic nie zapowiadało, że za moment zły los wróci do nas jak bumerang. Że czai się za rogiem naszego domu… I za chwilę znów do niego wkroczy jako pan życia i śmierci…
W listopadzie podczas kolejnego TK stwierdzono niejednorodną zmianę brzegową w miejscu zabiegu. Uspokajano nas, że to nic nie znaczy, że trzeba obserwować, ale nie należy się zbytnio martwić na zapas, bo wyniki badań kwi i markery nowotworowe są w prawidłowych wskazaniach. Zalecono badanie PET. I właśnie to badanie wykonane w lutym, niemal rok po postawieniu diagnozy nie pozostawiło złudzeń.
Mimo martwicy guza pierwotnego, potwór wrócił w marginesie brzegowym, pojawił się w węzłach i na wątrobie. Kilka dni płakaliśmy ukrywając przed sobą wzajemnie łzy. Tamten strach, rozpacz, bezsilność sprzed roku powróciły.
Ale dzięki cudownym ludziom znów udało nam się wskrzesić w sobie wolę walki. I znów wróciła do nas ta nazwa. NANOKNIFE, ale w operacji otwartej połączonej z elektroporacją (tzw. termoablacją) zmian na wątrobie. Lekarz, który dał Bogdanowi ponowną kwalifikację do zabiegu uspokoił nas, że potwierdzenie martwicy guza świadczy o skuteczności metody, a powtórzenie zabiegu w metodzie otwartej pozwoli dobić gada. Bogdan zaczął przyjmować chemię. Przed nim co najmniej 3 cykle. Zabieg zaplanowano na pierwsza połowę maja, może wcześniej, jeśli stan fizyczny Bogdana po chemioterapii na to pozwoli. Mamy niespełna dwa miesiące na zebranie środków.
Tylko dziś już wiemy, że nie podołamy sami kosztom. Nikt nie da nam kredytu, nikt z naszych przyjaciół ani znajomych nie posiada takiej kwoty, byśmy mogli ją pożyczyć… 70.000,00 zł. Tyle kosztuje dziś życie mojego ukochanego męża. Tyle kosztują nasze marzenia, by znów pojechać na wędrówki po naszych ukochanych Tatrach, za tyle możemy kupić więcej czasu dla ukochanych wnuków i dla pasji. Nie umiem i nie chcę myśleć o tym, co będzie jeśli nie uda nam się zebrać tej kwoty. Dlatego jestem gotowa błagać każdego o pomoc, o najmniejszą darowiznę. Jestem gotowa na walkę o Bogdana i wraz z nim, proszę Was tylko – nie zostawcie mnie w niej samej.
Lucyna
Pomóc Bogdanowi można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“504 pomoc w leczeniu Bogdana Szubargi”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP

https://www.facebook.com/Wiara-i-nadzieja-iskry-lśniące-w-ciemności-Bogdan-i-RAK-493194747554584/



By Bogdan mógł kontynuować leczenie jego przyjaciele stworzyli stronę z aukcjami.Ty tez możesz pomóc Bogdanowi w jego walce.Zapraszam !!!

https://www.facebook.com/groups/1700666696872191/

'70.000,00 zł. Tyle kosztuje dziś życie mojego ukochanego męża. Tyle kosztują nasze marzenia, by znów pojechać na wędrówki po naszych ukochanych Tatrach, za tyle możemy kupić więcej czasu dla ukochanych wnuków i dla pasji. Nie umiem i nie chcę myśleć o tym, co będzie jeśli nie uda nam się zebrać tej kwoty. Dlatego jestem gotowa błagać każdego o pomoc, o najmniejszą darowiznę. Jestem gotowa na walkę o Bogdana i wraz z nim, proszę Was tylko – nie zostawcie mnie w niej samej.

Lucyna"


No to kochani pokażmy Lucynie ,że nie jest sama :)

5.09.2015

Szefowa kontra sarcoma synoviale.Pomóż jej wygrać !


Kochana Drużyno!
Trochę to trwało, ale znaleźliśmy! Wczoraj lekarze z UNIKILINIK z niemieckiego Aaachen ostatecznie potwierdzili, że jest metoda na gada, który zagnieździł się w płucach Szefowej! Zaproponowali dwie operacje z tygodniową przerwą między nimi i nowatorską radioterapię. Lekarz, który wraził swoją gotowość uratował już niejedno życie i chce walczyć o kolejne - o życie Martyny!
I to koniec dobrych wiadomości... Otrzymaliśmy też kosztorys. Życie Martyny kosztuje 40.000,00 Euro...Najbliżsi Mati takich pieniędzy nie mają.... A czas gra w tym przypadku ogromną rolę...
DLATEGO OGŁASZAMY WIELKĄ AKCJĘ! Kochani - walczymy o Martynę, bo dobroć ludzi nie raz już uratowała zagrożone życie. I tym razem też się uda!
Kochani - udostępnijcie tę informacje wszędzie, gdzie możecie, zaproście do pomagania Szefowej każdego, kto ceni drugiego człowieka. Im szybciej zgromadzimy potrzebne środki, tym szybciej niemieccy lekarze wyeksmitują gada!
Każda darowizna przekazana na subkonto Martyny w Fundacji Kawałek Nieba to kroczek w kierunku wygranej. Już w poniedziałek Fundacja zgłosi też Martynkę do zbiórki na portalu SiePomaga - będzie można wpłacać środki, będzie można wysłać sms!

28.07.2015

Motyle, Aniołowie, Wojownicy - historia prawdziwa: BEZINTERESOWNA POMOC NIE ISTNIEJE... ZAPŁATĄ ZA NI...

Motyle, Aniołowie, Wojownicy - historia prawdziwa: BEZINTERESOWNA POMOC NIE ISTNIEJE... ZAPŁATĄ ZA NI...: BEZINTERESOWNA POMOC NIE ISTNIEJE... ZAPŁATĄ ZA NIĄ JEST CZYJŚ UŚMIECH... W ostatnią niedzielę dostałam wiadomość. I pytanie: "Moż...

Beata

https://zrzutka.pl/7ws25k#


Beaty w kręgach pomocowych przedstawiać nie trzeba, znają Ją rodzice dzieci niepełnosprawnych jako przyjaciela i dziennikarza obywatelskiego.
Teraz Ona sama potrzebuje pomocy. Skromna renta nie pozwala na samodzielne sfinansowanie leczenia onkologicznego, nie pozwala pokryć kosztów związanych z przejazdami pomiędzy Kliniką Transplantologii na ul. Banacha w Warszawie a domem w Krakowie, a wyjazdy te są niezbędne, by organizm nie odrzucił przeszczepionej wątroby. Stan Beaty określany jest jako paliatywny, dlatego też w trakcie podróży wymaga obecności ratownika medycznego.
Nie przechodź obojętnie - pomóż i Ty ! Pozwól nadal wierzyć w to, że dobro powraca.
Każda zebrana złotówka zostanie wydana na leczenie bądź pokrycie kosztów związanych z przejazdem. Za każdą złotówkę bardzo dziękujemy !


4.05.2015

Komórki macierzyste dla Filipka


Filip w lipcu skończy 13 lat, a jego autyzmem żyjemy już 11. Każdy dzień to wyzwanie, nigdy nie wiemy co nam przyniesie. Filip chodzi do 4 klasy Szkoły Podstawowej Specjalnej i jest w niej bardzo szczęśliwy. Filip przez te 11 lat bardzo dużo przeszedł: chorował na boreliozę, toksokarozę, jersiniozę, wielomiesięczne leczenie antybiotykami zniszczyło jego przewód pokarmowy, powodując okropny ból. Całe leczenie trwało ok. 2 lat, ale syn poradził sobie z przeszkodami. Miał dużo pracy, by nadrobić stracony czas w szkole i na terapiach, jednak i z tym poradził sobie świetnie. Przez te 11 lat Filip poddawany był ciągłym terapiom: logopedycznej, Integracji Sensorycznej, treningom słuchowym Tomatisa, terapii pedagogicznej, psychologicznej itp. Dwukrotnie syn wziął udział w delfinoterapii na Krymie i to był przełom we wszystkich terapiach, które syn miał do tej pory. Z 1 wyjazdu na Krym w 2011r. wróciłam z dzieckiem, które z niemówiącego stało się mówiące!!! Cały sukces delfinoterapii polega na tym, że delfin dotyka głowy dziecka, skanuje, czyli szuka uszkodzonego miejsca w mózgu i tam wysyła swoje echo-fale. U Filipka od 1 dnia terapii delfin dotykał miejsca, gdzie w mózgu ulokowane są ośrodki mowy. Stan Filipa znacznie się pogorszył, odkąd wszedł w okres dojrzewania: pojawiła się potworna agresja, którą kieruje na mnie, swoją mamę, jak również nauczycieli i przedmioty. Zniszczył nam już 2 drzwi, wybił w nich szyby gołą ręką, kalecząc się przy tym. Nasze życie jest w ciągłym napięciu, nie wiemy, kiedy Filip wybuchnie, dlatego właśnie postanowiliśmy, że spróbujemy leczenia - PRZESZCZEPU mezenchymalnymi komórkami macierzystymi z Galarety Whartona. Szpital w Lublinie jest 1, który podejmuje się tego rodzaju terapii, która w chwili obecnej jest w fazie doświadczalnej, dlatego nie jest refundowane przez NFZ. Komórki macierzyste to szansa dla osób z chorobami neurologicznymi. Podanie ich ma spowodować odnowienie neuronów w mózgu, dzięki czemu poprawi się przepływ impulsów. U dzieci, które już są w trakcie tej nowej terapii obserwuje się znaczne zmniejszenie nadpobudliwości, większe możliwości przyswajania nowego materiału i rozwój mowy! Musimy spróbować, jeśli nie dla naszego syna, to dla tych dzieci, które dopiero się urodziły i będą miały podobne problemy jak nasz syn. Koszty terapii (5 podań) to 43000zł!!! Termin pierwszego podania to 24-26 czerwca 2015r., czyli mamy bardzo mało czasu, a na razie nie mamy nic środków na ten cel. Do tego dochodzą koszty pobytu w szpitalu (ok. 600zł za dobę).
Tutaj, na zrzutka.pl zbieramy na 1 podanie komórek: potrzebujemy na ten cel 8600zł!!! Termin podania: 24-26.06.2015r.!!!
Komórki macierzyste to szansa dla naszego syna i innych dzieci! Prosimy o pomoc i z góry dziękujemy!!!
Rodzice Filipka - Beata i Marcin Biegała

/
Możecie również wspomóc Filipka na jego bazarku
.https://www.facebook.com/events/294654930735063

Składka: 5 zł. Kwota do zebrania: 8600 zł. Data zakończenia: 31.05.2015.
ZRZUTKA.PL

29.04.2015

Dla Olusia



https://zrzutka.pl/bafmfm


Olek ma 4 miesiące i choruje na rdzeniowy zanik mięśni typu 1.
Regularna codzienna rehabilitacja jest bardzo ważna u Olusia.
Trzeba w jak najlepszym stanie utrzymywać wszystkie mięśnie,
w tym te odpowiedzialne za oddychanie.
Najważniejsze jest to, że dzięki codziennej rehabilitacji Olek zaczął się więcej ruszać, powróciły też odruchy głębokie, których wcześniej nie było - rehabilitacja odnosi sukcesy !!
Koszt miesięcznej rehabilitacji Olusia to 1300 zł ,dlatego

prosimy o pomoc - każda składka przybliża Olka do większej sprawności ruchowej, która jest niezmiernie ważna przy tej chorobie.

Olek musi być pod stałą opieką rehabilitanta. Oczywiście dla takich maluszków nie ma rehabilitacji na NFZ, jedynie prywatna. Po długich poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na zajęcia w Centrum Wsparcia Rozwoju „Miludek”.Teraz Olek 4 razy w tygodniu ćwiczy z panią Wiolą a my cieszymy się z każdego najmniejszego postępu synka.

IMG_0998 IMG_0995 IMG_0991 IMG_0979 IMG_0976 IMG_0968

If U want to help Aleksander donate with PayPal:

silvia.radz@wp.pl

13.04.2015

Olusiowa walka o życie



Aleksander urodził się 16.12.2014r.
Gdy miał 7 tygodni stwierdzono że jest bardzo wiotki i padło podejrzenie o rdzeniowy zanik mięśni.
03.04.2015 badania genetyczne potwierdził RDZENIOWY ZANIK MIĘŚNI typu1


Ta strona służyć ma Olusiowi w walce z ciężką chorobą, zbieraniu środków finansowych na rehabilitację, specjalistyczny sprzęt i wyjazd do USA na leczenie       https://www.facebook.com/pages/%C5%BBycie-dla-Olka/566344170174045?pnref=story  

Obecnie Oluś ma 3,5 miesiąca i musi być codziennie rehabilitowany. Na szczęście w jego przypadku rehabilitacja daje ogromne efekty - powróciły tzw. odruchy głębokie, które wcześniej zanikły. Miesięczny koszt systematycznej rehabilitacji to 1300 zł. Oprócz tego potrzebne będą środki finansowe na zakup specjalistycznego sprzętu.






Kilka słów o RDZENIOWYM ZANIKU MIĘŚNI
SMA (ang. Spinal Muscular Atrophy), czyli rdzeniowy zanik mięśni, to schorzenie nerwowo-mięśniowe o podłożu genetycznym. W SMA obumierają neurony w rdzeniu kręgowym odpowiadające za pracę mięśni, wskutek czego mięśnie ciała słabną i stopniowo ulegają zanikowi.
U niemowląt i małych dzieci pierwsze objawy zwykle pojawiają się nagle, a stan chorego pogarsza się gwałtownie. Szybkiemu osłabieniu ulegają mięśnie kończyn, tułowia, płuc i przełyku, co zazwyczaj prowadzi do niewydolności oddechowej i utraty zdolności przełykania. SMA jest najczęstszą genetycznie uwarunkowaną przyczyną śmierci niemowląt i małych dzieci. W postaci pierwszej SMA, zwanej dawniej „chorobą Werdinga-Hoffmanna”, objawy osłabienia mięśni widoczne są w pierwszych tygodniach albo miesiącach życia. Niemowlę jest wiotkie, zwykle ma osłabiony krzyk i oddech, nie jest w stanie unieść główki i nigdy nie będzie siedzieć bez podparcia.
Aby przeżyć, dzieci takie wymagają wysoko wyspecjalizowanej opieki, a i tak śmiertelność w tej grupie jest wysoka.


Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/rdzeniowy_zanik_miesni_jest_smiertelna_choroba_328435.html



Prosimy o udostępnianie  strony,forum i pomoc dla Olka.Każda pomoc jest pomocą bezcenną.

4.11.2014

Cena za życie Ani...

UDOSTĘPNIJ!
DROGI LEK JEDYNĄ SZANSĄ NA URATOWANIE ŻYCIA ANI.
Cena za ludzkie życie...Życie malutkiej Ani kosztuje 180-240 tyś. zł .
...
Ania jest niezwykle pogodną 17 miesięczną dziewczynką, która uwielbia spędzać czas ze swoją siostrą Wiktorią oraz bawić się ze zwierzątkami i klockami.
W grudniu 2013 r. w wieku zaledwie 7 miesięcy Ania została skierowana na Oddział Hematologii i Onkologii Dziecięcej Szpitala Klinicznego w Zabrzu, gdzie rozpoznano u niej bardzo rzadki nowotwór – Histiocytozę z komórek Langerhansa, niestety w postaci wieloogniskowej. Natychmiast podjęto leczenie i dziewczynka przeszła już 6 cykli chemioterapii. Guzy nieco się zmniejszyły, ale organizm zrobił się odporny na podawane preparaty. W chwili obecnej, aby ratować jej życie, niezbędne jest podanie leku o nazwie Clofarabine (Evoltra), którego koszt nie jest refundowany przez NFZ w przypadku choroby, z którą zmaga się Ania.
Rodzice muszą zapłacić za niego pełną cenę. W zależności od reakcji dziecka, cała terapia będzie kosztować od 180 do 240 tysięcy złotych.
Jest to oczywiście kwota nieosiągalna dla rodziny Ani.
Dzięki wspólnym wysiłkom udało się uzbierać 30 tysięcy złotych na pierwszą dawkę leku. Kolejna musi być podana za 3 tygodnie.
Dlatego zwracamy się do Państwa o pilne wsparcie finansowe.
Każda, nawet najmniejsza kwota, się liczy, daje szansę Ani powrót do zdrowia.
Fundacja ISKIERKA
Warszawa 02-460, Daimlera 2
ING Bank Śląski nr konta:
28 1050 0099 6781 1000 1000 0375
W tytule proszę wpisać dopisek „Ania Czarnula”

4.10.2014

Marzę by moje życie stało się chociaż trochę łatwiejsze . Tylko tyle i aż tyle.....


Wojtek Pachucki jest niezwykłym człowiekiem wartym uwagi i pomocy. Do 20 roku życia cieszył się doskonałym zdrowiem i wiódł normalne życie. Miał plany, jak my wszyscy. Pewnego dnia świat mu się zawalił - zdiagnozowano chorobę BECHTEREWA. Choroba ta atakuje przede wszystkim kręgosłup oraz stawy, prowadzi do ich usztywnienia i zniekształcenia. Ponadto, cierpi się okropne bóle. Dwa lata temu pojawiła się nadzieja na poprawę zdrowia Wojtka. Tą nadzieję dała Mu Klinika w Niemczech. Tam, po szeregu badań lekarze orzekli, że podejmą się operacji, po których Wojtek przestanie cierpieć fizycznie i psychicznie. Bez tych operacji zniekształcenia będą postępować.
Wojtek marzy by założyć rodzinę i spełniać swoje marzenia sprzed choroby. Każdy może porozmawiać z Wojtkiem na FB lub na stronie „Nowe życie dla Wojtka” (zapraszam do polubienia strony).https://www.facebook.com/pages/Nowe-%C5%BCycie-dla-Wojtka/1512389402337936?sk=info
 
POMÓŻ WOJTKOWI SPEŁNIAĆ JEGO MARZENIA
 
Przekazując 1% podatku lub darowiznę FUNDACJI AVALON z dopiskiem Pachucki, 3487pomagają Państwo Wojtkowi w codziennych zmaganiach.


"Jak to jest móc bez wysiłku i pomocy spojrzeć w niebo?. Marzę by moje życie stało się chociaż trochę łatwiejsze . Tylko tyle i aż tyle.
Cześć jestem Wojtek.
Oto moja historia:
Byłem, młodym zdrowym, szczęśliwym człowiekiem, jakich w Polsce jest tysiące.
Uczyłem się w liceum. Miałem przyjaciół znajomych, z którymi wspólnie cieszyłem się życiem, dzieliłem pasje i zainteresowania.
W moich planach była matura , potem dobra uczelnia. W dalszej przyszłości praca, założenie rodziny, życie......
Pewnego feralnego ranka po przebudzeniu odczuwałem dziwne zesztywnienie kręgosłupa i stawów biodrowo-krzyżowych.
Po konsultacjach z lekarzami usłyszałem diagnozę która brzmiała jak wyrok, choć wtedy obca nazwa CHOROBA BECHTEREWA nie wiele mi mówiła.

Choroba Bechtera (Zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa)- przewlekła, postępująca choroba tkanki łącznej obejmująca drobne stawy międzykręgowe, więzadła międzykręgowe oraz stawy krzyżowo-biodrowe, prowadząca do ich stopniowego usztywniania. ZZSK jest procesem zapalnym, przewlekłym, postępującym z okresami zaostrzeń i długotrwałych remisji.

Podłe choróbsko z którym walczę od 23 lat, przykuło mnie do wózka. Żaden ze specjalistów, których odwiedziłem nie dawał mi najmniejszej nawet szansy na wyleczenie, czy chociaż na polepszenie mojej sprawności.
Aż do dnia w którym otrzymałem wiadomość od lekarzy niemieckich.
Jak się okazało w Niemczech przeprowadzane są operacje dla ludzi z moim schorzeniem...
Pojawiała się iskierka nadziei

I tylko jeden jest problem KOSZT zabiegu.
Natychmiast zacząłem załatwiać formalności.
Znalazłem Fundację Avalon, która zgodziła się pomóc i liczę na ludzi dobrej woli.

Kochani pojawiła się dla mnie nadzieja na normalne życie.
Nie poddam się.
Wojtek"
http://www.fundacjaavalon.pl/index.php/nasi_beneficjenci/lista/pachucki_wojciech.html

6.09.2014

Maciejkowy bazarek

https://www.facebook.com/groups/306063232909881/


Maciek jest 12 letnim niesłyszącym chłopcem u którego zdiagnozowano
małogłowie, niskorosłość,... klinodaktylię 5-palców, cechy dysmorficzne,zaburzenia SI, lekki autyzm, skoliozę i cierpi na mieszane bóle głowy ze współistnieniem komponentów naczynioruchowych i napięciowych.Brak funduszy na jego rehabilitację może spowodować regres w postępach już poczynionych przez Maćka. Nie możemy jej teraz przerwać. Z dnia na dzień daje większą nadzieję, że może Maciek usamodzielni się i będzie mógł z niewielka pomocą normalnie funkcjonować w społeczeństwie.

Dlatego też powstał ten bazarek by wspomóc leczenie i rehabilitacje Maćka .


Wpłaty z tytułu wylicytowanych przedmiotów prosimy wpłacać na konto:


Fundacja Dzieciom “Zdążyć z Pomocą”
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa

Nr konta: 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
z dopiskiem: 5069 Oświeciński Maciej - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia


koszty wysyłki na konto podane przez wstawiających fanty!!

Serdecznie zapraszamy zarówno do licytowania naszych przedmiotów jak również do przekazywania nam fantów.
Cała zebrana kwota zostanie wykorzystana na realizację zajęć BIOFEEDBACK na które Maciek ma zalecenia 
 
 
 ZAPRASZAMY NA BAZAREK- Moźna znaleźć tam fajne rzeczy, a kupując je pomożecie w rehabilitacji i leczeniu Maciusia·

23.08.2014

Rodzina vel polskie przepisy

Znacie już Justynkę i jej rodzinę   .http://www.pomocdlajustynki.pl/?p=12271

Dziewczynka chora na autyzm ,zamknięta w swoim świecie nie rozumie naszych chorych przepisów.Jak wytłumaczyć jej ,że  tato zostawia ich na lodzie i wcale się tym nie przejmuje ? Nie jest łatwo ,prawda? Żeby nie użyć tu wielu przykrych i niepotrzebnych słów na takie działanie  naszego rządu i  nieodpowiedzialnego taty zapraszam po wyjaśnienia tutaj:
http://www.pomocdlajustynki.pl/?p=12271



 Dodam tylko ,że
mimo iż mama Justynki stara się załatwić  alimenty poprzez Fundusz, procedury są procedurami i rodzina przez parę miesięcy pozostanie bez pieniędzy na życie.
Justynka nie będzie mogła normalnie funkcjonować bez terapii zajęciowej i planowanej kolejnej ozonoterapii, której termin ma wyznaczony na wrzesień (gronkowiec zaatakował zęby chorej dziewczynki, a ozonoterapia jest bardzo kosztowna 

 
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/konieczna_pomoc_dla_justynki_wiacek_311273.html
 

25.03.2014

Spełnijmy marzenie Tomka :)

Organizatorzy: Jolanta Radomska
 
 
                 
 
Witam wszystkich, którzy zaglądają i być może dołączają do tego wydarzenia.
Nazywam się Jolanta Radomska, choć większość osób zna mnie jako Panią Niteczkę. Jestem mamą 3 młodych ludzi: Agnieszki (15 lat), Marka (17 lat) i Tomka (21 lat). I właśnie to wydarzenie ma nade wszystko dotyczyć marzenia naszego Tomka, zwanego ...przez wielu Wojownikiem, bo historia Jego życia bardziej przypomina walkę niż szarą historię dnia codziennego. Pozwólcie, że krótką ją Wam zakreślę.
Tomek urodził się pierwszego dnia 27 tygodnia ciąży i ważył 1100g. Niestety od pierwszych chwil lekarze nie dawali Mu żadnej szansy. Przez 42 doby Tomek był podłączony do respiratora. W między czasie zasklepiła Mu się dziura w sercu, przeszedł zapalenie płuc, przeżył kilkanaście wylewów krwi do mózgu. Potem jeszcze aż do ukończenia 3 miesiąca życia leżał w inkubatorze. W 4 miesiącu życia trafił z powodu bezdechu do szpitala. Po miesiącu wyszedł, by po kolejnym tygodniu pewnego poranka znów zapadły Mu się płuca i przestał oddychać. Kolejny szpital. Potem jeszcze kolejna choroba, bo przyszedł stan zapalny układu moczowego i uczulenie na lek. Tak oto ok. 8 pierwszych miesięcy życia Tomka to były szpitale. W rozpoznaniu w tamtym czasie widnieje, że Tomek miał uszkodzony centralny układ nerwowy, rozpoznanie 4- kończynowe porażenie. Każdy nam wmawiał, że będzie tylko „rośliną”. Nie uwierzyliśmy. Sami Go rehabilitowaliśmy. Gdy Tomek miał ok. 1,5 roku pierwszy raz sam usiadł. Było to w czasie, gdy ja pierwszy raz walczył z rzutem mojej choroby (SM). Tomek zaczął chodzić jak miał ok. 2,5 roku. W zerówce został odroczony, bo był zbyt słaby. W podstawówce przez pierwsze 3 lata przeszedł normalnym rytmem, ale było widać, że mocno odstaje od dzieci pod względem emocjonalnym. Wtedy też psychiatra orzekł, że Tomek ma Zespół Aspergera. Od 4 klasy szkoły podstawowej aż po koniec gimnazjum Tomek miał indywidualny tryb nauki, ale na terenie szkoły, więc był przez nas prowadzany i odbierany ( do dziś ma fobię przestrzenną). Tomek jak miał 2,5 roku otrzymał pierwsze okulary, a rozpoznaniu miał retinopatię wcześniaczą. Od tamtego czasu Tomek nosi okulary, a w wieku lat ok. 10ciu okazało się, że Tomek musi nosić aparat słuchowy, ma aparatowane ucho lewe.
W wieku ok. lat 14 obudziła się śpiąca w Tomku nieuleczalna choroba genetyczna jak się okazało – Zespół Ehlersa Danlosa typ 6 (jest ich około 60 tak chorych na świecie, a w Polsce ok 3). To właśnie ta choroba sprawiła, że obecnie Tomka oczy są na krawędzi ślepoty. Wada przekroczyła już -30 dioptrii obojga oczu. I niestety mocno postępuje. Oczy nie można operować. Mamy konsultację międzynarodową. Stan oczu jest fatalny. Do tego jakby było mało od ponad 3 lat Tomek ma powstrzymywany zanik mięśni – otrzymuje 4 razy dziennie wlewy bezpośrednio do żołądka. Tomek też sam nic nie pokroi, nie potnie, ciężko Mu się pisze, bo Jego palce nie posiadają blokad i wyginają się w najdziwniejszych kierunkach. Tomek dotąd nigdy się nie poddawał, ale tej zimy niestety musieliśmy wywiesić białą flagę… i Tomek, po półtora roku nauki LO w domu musiał zrezygnować, bo oko lewe ma zmiany neurologiczne i komplikuje widzenie, w tym czytanie i pisanie. Jakby było mało, właśnie czekamy na potwierdzenie, czy ma gruczolaka nerwu wzrokowego.

Od zawsze nasz syn był dla nas wzorem. Nigdy się nie poddał, choć wiele razy śmierć zaglądała Mu w twarz (ostatni raz dwa miesiące przed 18stymi urodzinami). Teraz ma 21 lat i każdego dnia motywuje mnie (choruję na Sm) do działania. Tomek od zawsze kocha piłkę nożną, motoryzację, tenis, skoki narciarskie.
Obiecałam Mu, że jak już stanie na nogi na tyle, że będzie możliwa podróż przez Europę zabiorę Go w podróż w Jego ukochane miejsca. Teraz, po ostatnim pogorszeniu kolejnym wzroku, po rozmowie z lekarką, wiem, że nie mogę już czekać. Nie mogę zwlekać. Zatem razem z wlewkami, strzykawkami, lekami chcę na w drugiej połowie wyruszyć w podróż życia z moimi dziećmi. Nie damy radę lecieć samolotem, więc czeka nas podróż samochodem, a że z Tomkiem do lat zawsze jeździ Jego pies (który zawsze wspiera Tomka każdego dnia)– Kasumi. Mieliśmy zdążyć dojechać w maju na finał Ligii Mistrzów w Lizbonie. Niestety ciągłe wyczekiwania na badania, zmusiły nas do przesunięcia terminu wyjazdu dopiero na sierpień.

A chcemy jechać: Poznań – Berlin (przejazd) – Monachium (Allianz Arena) – Lyon ( stadion Olympique Lion) – Marsylia ( przejazdem) – Barcelona ( Camp Nou) – Madryt ( Santiago Bernabeu) – Lizbona (Estadio Da Luz)
a powrót: Lizbona – Bordeaux (przejazd) – Paryż ( Kort Phillippe Chatrier) – Kolonia ( Klub FC Koln) – Nurburging (najdłuższy tor na świecie, na którym Tomek może się z tatą przejechać) – Lipsk (przejazd)- Poznań

Są to miejsca, które są dla Tomka bardzo ważne. Celem głównym jest przejazd przez te wszystkie miejsca będące Jego marzeniem.
Na inne stadiony spróbujemy choć na 5 minut wejść. Niektóre pewnie zobaczymy przez przysłowiowy płot. Ale ważne, żeby Tomek miał szanse ten raz w życiu to wszystko zobaczyć i gdy przyjdzie najgorsze, żeby mógł czerpać z tych wspomnień siłę. To też wielka nagroda za 21 lat walki. Bo moje serce matki mówi mi jedno, że muszę to dla Niego zrobić.

I tu moja prośba. Wielu z Was mieszka na trasie naszej podróży – potrzebujemy wiedzieć, gdzie są tańsze miejsca, gdzie można przespać się – w tym też w opcji – z camperem, jeśli taki uda nam się gdzieś taniej wynająć. Szukamy miejsc noclegowych i informacji, co jeszcze na tej trasie możemy pokazać Tomkowi – mogą to być inne dziedziny życia, nie tylko sport.
Co najważniejsze – może znacie kogoś, kto może nam w jakiejś przystępnej cenie wynająć camper, bo każda złotówka jest dla nas bezcenna. Jeśli ktoś chciałby coś nam doradzić, jak usprawnić taką podróż, to proszę pomóżcie. Wiem, że są ważniejsze akcje w sieci, że każdy może powiedzieć, „no przecież on nie umiera” … ale ja już w życiu 6 krotnie przywracałam osobiście Tomkowi życie. Poza tym każdego dnia szybko traci wzrok. Zatem odwlekamy nieuniknione. Nie chcę wieźć Tomka w te miejsca już niewidomego. Chcę, żeby obrazy z tych wymarzonych miejsc dały Mu w przyszłości siłę do zmierzenia się z ciemnością, która Go otoczy. Czy to mało? Na co mam czekać? Z moim zdrowiem jest tak, że dziś się poruszam, a za rok mogę wylądować na wózku. Nie dam rady wtedy. Nie chcę czekać. Nie chcę żałować, że się spóźniłam. Nie chcę w te miejsca też wieźć Tomka, jak już nie będzie widział. Choroba Tomka znowu mocniej atakuje i jest nieobliczalna. Nikt o niej nie wie za wiele. Każdy przypadek rozwija się inaczej. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem i stąd moja prośba.

Nie prosimy o pieniądze… prosimy tylko o pomoc w ułożeniu tej podróży w sensowną całość.

Czas trwania wydarzenia od dziś do 30 czerwca 2014.
 
 
Pani Jola nie prosi o pieniążki tylko o pomoc w zorganizowaniu podróży,pomoc w spełnieniu marzeń jej ukochanego syna.Niestety nie mieszkam na trasie marzeń Tomka ,dlatego rozpowszechniam ten apel,to wydarzenie.Proszę pomóżmy Tomkowi i jego mamie.
                                                                                                                                                     
 
 

30.01.2014

Głosowanie ruszyło, prosimy Was o sms:)

Justynka i jej świat autyzmu http://www.blogroku.pl/2013/kategorie/justynka-i-jej-l-wiat-autyzmu,5up,blog.html

Justynka i jej świat autyzmu

Blog poświęcony jest Justysi zmagającej się z autyzmem. Staram się w prosty i zrozumiały sposób opisać nasze progresy i regresy, jakie są częścią jej autyzmu.
www.pomocdlajustynki.pl
 
 
Ten blog bierze udział w konkursie Blog Roku 2013
w kategorii
                                   Ja i moje życie
 
 
 
Chcesz zagłosować ?
Wyślij SMS o treści
A00291 na numer 7122
 
Serdecznie zapraszam :)
 
 
 A gdybyście chcieli w inny sposób również wesprzeć Justynkę w jej leczeniu i rehabilitacji zapraszam tu :   Wejdź, licytuj, zrób sobie lub komuś bliskiemu prezent:)
http://www.pomocdlajustynki.pl/?p=10899        lub tutaj:     http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=28180615
 

8.01.2014

Dwoje małych dzieci walczy z paskudem!!!

Ten śliczny blondynek, który właśnie na Was patrzy to Szymuś Płachta....

Jest chory na białaczkę,walczy z nią jak prawdziwy wojownik,
na szczęście dobrze mu idzie bo zbliża się ku końcowi tej trudnej drogi.
NIESTETY DRAMAT!!!!!
TERAZ NIE JEST SAM W TEJ WALCE!
DOŁĄCZYŁA DO NIEGO JEGO SIOSTRZYCZKA KAROLINKA!!!!
MA DOPIERO 2 LATKA A JUŻ MUSI TAK CIERPIEĆ!!
WYDAWAŁOBY SIĘ NIEMOŻLIWE...
TAKIE NIESZCZĘŚCIE W JEDNEJ RODZINIE ALE TO PRAWDA!!
MOI DRODZY BŁAGAM WAS O POMOC DLA CAŁEJ RODZINY..
RODZICE NIE SĄ W STANIE PODJĄĆ PRACY W TAKIEJ SYTUACJI
BO OBOJE DZIECI WYMAGA CIĄGŁEJ OPIEKI I OBECNOŚCI W SZPITALU.
Karolinka nie posiada jeszcze subkonta ale Szymuś je ma, wiec to na nie można przekazywać pieniążki.
LICZY SIĘ KAŻDY GROSZ!!!
http://www.fundacjawalkizrakiem.pl/84,a,szymek-plachta.htm

15 listopada 2011r. spadł na naszą rodzinę cios.

 

Otrzymaliśmy informacje ze szpitalnego laboratorium, że mamy zgłosić się natychmiast po wyniki naszego syna, 3,5 letniego Szymka... Załamaliśmy się zupełnie, gdy lekarze potwierdzili diagnozę: Ostra Białaczka Limfoblastyczna. Pierwsza myśl która nasunęła się, to pytanie jak mogliśmy przeoczyć rozwój nowotworu u Szymka. Okazało się, że w większości przypadków objawy występują nagle. Druga myśl, dlaczego? Niejednokrotnie słyszeliśmy o nowotworach dzieci, ale nigdy nie dotyczyło to nas. Był to ogromny wstrząs i załamanie, ponieważ niesamowicie ciężko jest patrzeć na cierpienie naszego kochanego dziecka, w którym tak niedawno tętniło życie, a dzisiaj walczy,... o nie - prowadzi życie szpitalne, które będzie tylko drobnym fragmentem wielkiej całości.
 
Początkowo ciągle towarzyszył nam płacz i myśl o najgorszym. Szybko jednak zrozumieliśmy, że nie możemy się poddawać. Że musimy walczyć, a z każdym następnym dniem rosną szanse na wyzdrowienie naszego Szymka. Szymek ma ogromną siłę oraz chęć życia i nic tego nie może zmienić. Dlatego apelujemy do wszystkich i zarazem ogromnie prosimy o przyłączenie się do nas i wsparcie w tym nierównym, niesprawiedliwym pojedynku, jakim jest walka niewinnego małego dziecka z rakiem (białaczką). Możecie nas wesprzeć darowizną na rzecz leczenia i rehabilitacji Szymka... Liczy się każda kwota. Jest wielu, którzy twierdzą, że dobro powraca, dziś możecie zweryfikować to twierdzenie sami. Dziękujemy w imieniu własnym i syna.
Konto do wpłat dla Szymka:
 
Fundacja Walki Z Rakiem "Diagnoza nie wyrok"ul. Św. Filipa 23/3, 31-150 Kraków
 
Alior Bank nr rachunków:  
85 2490 0005 0000 4600 1138 9509
                                                          z dopiskiem "Dla Szymka"


Fundacja Pomocy Dzieciom „Radosny uśmiech”
30-702 Kraków, ul. Romanowicza 4
Bank PKO BP nr: 71 1020 2892 0000 5402 0518 7705
z dopiskiem " Dla Karolinki Płachta"

 
 
Za każdą wpłatę bardzo dziękujemy w imieniu swoim oraz Szymka,Karolinki i ich rodziców. 


 

6.01.2014

Pół serca Olusia

http://www.siepomaga.pl/f/corinfantis/c/1136


Tylko przyszłe mamy wiedzą, jaka to radość czuć ruchy swojego maleństwa pod sercem. Pod moim mieszka mały Oluś, któremu z chęcią oddałabym swoje serce…Ale nie mogę. Nasz synek ma wrodzoną wadę serca HLHS (zespół niedorozwoju lewego serca). Radość z powiększenia rodziny i macierzyństwa przeplata się ze strachem i niepewnością, czy mój synek będzie żył.
 
Nasze troski zaczęły się, gdy Oluś był w brzuchu 12 tydzień. Takie maleństwo, miał zaledwie 5 centymetrów wielkości. USG pokazało znacznie powiększoną przezierność karkową. Przerażeni, że nasz maluszek może być poważnie chory, zrobiliśmy badania prenatalne. Po kolejnym USG okazało się, że Oluś ma krytyczną stenozę zastawki aortalnej. Zwężenie było tak duże, że nie można było czekać do rozwiązania. W 22 tygodniu ciąży przez mój brzuch do serduszka Olusia wbito igłę, żeby naprawić zastawkę. Nie była to łatwa decyzja, ale chodziło o ratowanie serduszka Olusia. Na darmo – zabieg nie przyniósł rezultatów…
 
Ewolucyjny HLHS – tak brzmiała nowa diagnoza. Aby Oluś mógł żyć z połową serduszka, potrzebne będą trzy operacje. Od pierwszej z nich będzie zależało jego życie, dlatego musi być przeprowadzona zaraz po porodzie. A termin jest przewidziany na początek lutego 2014 roku.
 
 
Zupełnie nie wiedzieliśmy, gdzie zwrócić się o pomoc. Czytaliśmy o operacjach w Polsce, przeraziły nas problemy z kwalifikacją do operacji. Niektórym się udało, ale każdy przypadek dziecka, które musiało czekać albo nie otrzymało kwalifikacji sprawiał, że myśleliśmy: co będzie, jeśli nasz Oluś nie otrzyma kwalifikacji? Co będzie, jeśli się urodzi z tak poważną wadą serca i będzie musiał czekać? Czy doczeka? Wtedy dowiedzieliśmy się o profesorze Malcu, który jako pierwszy w Polsce podjął się wieloetapowego leczenia serca jednokomorowego. I cios w serce – nie operuje w Polsce. Znaleźliśmy klinikę, w której pracuje profesor, poprosiliśmy o kosztorys. Kwota 42.000 euro jest dla nas nieosiągalna. Brakuje nam prawie całości. Ale się nie poddamy, póki serduszko Olusia bije.
 
Nasz synek jest w brzuchu 30 tydzień, waży 1,7 kilograma. Termin porodu zbliża się nieubłaganie. Aby ratować serduszko Olusia, musimy przed porodem zjawić się w klinice w Niemczech i tam Oluś musi przyjść na świat. Stres, strach – z tym damy sobie radę, chociaż jest ciężko, jak nigdy dotąd. Najgorsza jest bezsilność, u nas mierzona w tysiącach euro, których nie mamy. A od pieniędzy zależy życie naszego synka. Sami nie damy rady go uratować, dlatego prosimy wszystkich, którzy czytają tę historię o pomoc. Wszystkich szczęśliwych rodziców, żeby i nam pomogli cieszyć się naszym szczęściem – małym Olusiem.
 
Magdalena i Maciej

4.01.2014

Pokażmy jak szczere i otwarte są nasze serca....

 
18 lat...pierwsza wielka miłość, wybór studiów, początek dorosłego życia.
I okropne choróbsko!!!
Damian jest skromnym, uśmiechniętym i miłym chłopcem. Bardzo lubi oglądać Animal Planet i inne programy przyrodnicze. Czyta również wiele książek związanych z tą tematyką.

Ze względu na chorobę niestety nie chodzi do szkoły…...


Damian jest pacjentem Onkologii i Hematologii dziecięcej w Poznaniu.
W maju 2007 r. zdiagnozowano u Damiana przewlekłą białaczkę szpikową.

Po chemioterapii, we wrześniu chłopiec przeszedł pierwszy przeszczep szpiku kostnego.

Pod koniec 2008 r. nastąpił molekularny nawrót choroby.
I znowu chemioterapia.

W drugiej połowie 2009 r. Damian miał dwie dolewki szpiku.

Chemię przyjmował do początku 2011 r. potem było wszystko dobrze,nagle jesienią 2012 r. zaczęła go boleć prawa ręka. Okazało się, że nastąpiła kolejna wznowa. Wykryto guz w okolicy obojczyka – mięsak granulocytarny, który spowodował wystąpienie Zespołu Hornera.

Chłopiec ma niewładną prawą rękę. Miał też problem z nogą, ale udało się ją „rozchodzić”. Podano bardzo silną chemię, która nie zabiła nowotworu a bardzo osłabiła Damiana.

Na początku 2013 r. guz został usunięty.
Dziś chłopak jest po drugim przeszczepie,walczy!


Małymi kroczkami zbliża się 24 styczeń, a co za tym idzie?
Skromne upominki i kartki urodzinowe :)

17 letni chłopak zmaga się z ciężką chorobą. Sprawmy, by ten szczególny dzień, był pełen radości i niespodzianek :)

Takie rzeczy nie kosztują dużo, a sprawią, że Damian podziękuje Wam pięknym, szczerym uśmiechem.
Pokażmy jak wielkie mamy serca !!!

Damian Kruk
Ul,Bydgoska 9/3
62-005 Owińska
 
Damianowi może pomóc każdy z nas.
 
 Zainteresowani mogą wpłacać pieniądze na konto:

Fundacja,,Zdążyć z Pomocą"
ul. Łomiańska 5,
01-685 Warszawa,

Bank BPH S.A. 61 1060 0076 0000 3310 0018 2660

Tytułem: 21850 - Kruk Damian - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Za okazane serce i pomoc z góry serdecznie dziękujemy!

Fundacja w imieniu Damiana i Jego Rodziców.

UDOSTĘPNIJ PROSZĘ APEL JEŚLI LOS DAMIANA NIE JEST CI OBOJĘTNY!