Obserwatorzy

Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci z siedzibą w Rzeszowie - pomóż nam pomagać chorym Dzieciom

Żyj Uważnie-Ważne Jak Żyjesz !!!

20.02.2012

Nowy wózek dla Mariusza

http://nk.pl/#profile/43379957

http://www.mariuszharasny.pl/





Mariusz pisze o sobie :

"Hej kochani!

Witam wszystkich serdecznie na mojej stronie.
Mam na imię Mariusz i tak w skrócie chciałbym Wam o sobie opowiedzieć. Z opinii Moch przyjaciół i rodzeństwa, wynika, że jestem dość ciekawym i pełnym optymizmu facetem. To skłoniło mnie do założenia tej strony i podzielenia się z Wami moją historią. Jest ona dość ciekawa więc myślę, że nikogo nie zanudzę tym co tu napiszę.

No dobrze zacznę od tego, mam 32 lat i młodość powoli zaczyna już umykać, ale gorące serducho bije wciąż żwawo. Jestem kawalerem, ale to bardziej chyba z przymusu, bo gdybym był sprawniejszy to pewnie odnalazłbym tą jedyną. Więc dziewczyny, mały apel, nie traćcie czasu, czekam na Was!.

Jestem już 13 lat po wypadku w którym doznałem urazu kręgosłupa i rdzenia a taki wypadek niestety przekreśla pełne korzystanie z życia. Wierzę, że w przyszłości taki uraz nie będzie wyrokiem. Mnie on odebrał wiele i solidnie ograniczył, mogę jedynie poruszać głową i ramionami. Mając 19 lat, człowiek nie myśli dojrzale o życiu, w głowie rodzą się pomysły pozbawione wyobraźni. Zabawa była zawsze na pierwszym miejscu i wyścigi w tym kto komu bardziej w czymś zaimponuje.
Był to ostatni dzień maja, piękna pogoda, wraz z przyjaciółmi wybrałem się nad duży basen. Chociaż to był koniec maja to woda była ciepła, zupełnie taka jak w upalne lato. Na początku nie miałem ochoty się kąpać, jakbym już cos przeczuwał. Ale chwile potem byłem już w wodzie. Zawsze pierwszy jeśli chodzi o pływanie i skakanie. Już w wieku szkolnym zdobyłem kartę pływacką. Ale to nie miało znaczenia, bo przeznaczenia nie da się oszukać. Przy wodzie była niewielka plaża, wziąłem duży rozbieg i chciałem wykonać swój popisowy numer, skok z saldem w powietrzu. Byłem w tym dobry, wszystko miałem opanowane, ale nie tym razem. Kiedy byłem w powietrzu czułem, że zrobiłem cos źle, skok i wybicie się w górę nie było takie jak powinno. Cos zrobiłem źle, ale było już za późno. To był mój ostatni skok. Pamiętam swoje bezwładnie zwisające ręce, w głowie panika i niewyobrażalny strach. Pragnąłem zaczerpnąć choć łyk powietrza, w ostatnim momencie, kiedy już oczy zachodziły mgłą, życzenie się spełniło. Szybka reakcja przyjaciół uchroniła mnie od utraty przytomności i zachłyśnięcia się wodą. Byłem przytomny ale nieświadomy tego w jakim byłem stanie. Nie wiedziałem, że każdy ruch głowy może pogorszyć mój stan, chciałem żeby koledzy przenieśli mnie jak najdalej od wody i plaży.
Wszystko działo się tak szybko, trafiłem do szpitala w Turku.

Wystarczyła chwila i całe moje życie stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Nie byłem świadomy tego co to znaczy być sparaliżowanym, nie móc ruszyć żadną kończyną.

Jestem Osobą Niepełnosprawną. Od dnia wypadku, który miał miejsce w 1998 roku do dnia dzisiejszego, próbowałem jakoś sobie radzić ze wszystkim. Niestety nakłady finansowe utrzymania swojego zdrowia rosną z każdym dniem. Renta, którą otrzymuję pokrywa tylko część wydatków na niezbędne leki i środki do życia. Gdyby nie pomoc rodziny nie dałbym rady przetrwać tylu już trudnych lat. Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zakupie niezbędnych dla mnie leków i rzeczy oraz sprzętu.
Staram się żyć pogodnie wbrew temu z jakimi trudnościami muszę się mierzyć każdego dnia. Państwa pomoc ułatwi mi w zmaganiach z codziennością i doda nowych sił do życia. "


Szanowni Państwo!
W zbieraniu pieniędzy pomaga mi Fundacja Dla Osób z Urazem Rdzenia Kręgowego,

1 ODZIAŁ W TURKU "BZ WBK S.A." 37 1090 1229 0000 0001 0238 8255

Pomóc mi można również przekazując 1% z rozliczenia podatkowego. Wystarczy wpisać do deklaracji podatkowej:

Fundacja Dla Osób z Urazem Rdzenia Kręgowego
Nr KRS 0000164927 z adnotacją: pomoc dla Mariusza Haraśnego

Mariusz bardzo potrzebuje nowego wózka.Jednak jego koszt przekracza finansowe mozliwości chłopaka.

Mariusz, aby się poruszać, potrzebuje specjalistycznego wózka - ze sterowaniem za pomoca brody. Dzięki niemu samodzielnie się przemieszcza.

Jednak wysłużona maszyna ma już 13 lat, większość jej elementów jest w opłakanym stanie, a usterki z dnia na dzień przypominają o swym zużyciu. Nieuchronnie zbliża się moment, w którym wózek nie będzie nadawał się do dalszej jazdy, a Mariusz nie będzie mógł wsiąść na niego ponownie. Wtedy znów będzie zdany na pomoc innych i utratę tej odrobiny niezależności, jaką posiada.

- Moje życie jest niełatwym wyzwaniem, ale chcę mu sprostać na tyle, na ile będę mógł. Dla samego patrzenia na świat, bycia w nim i dla uśmiechu mamy i rodzeństwa pragnę żyć, i dotrzeć do własnej przystani, którą wyznaczył mi los – mówi Mariusz.

Do osiągnięcia tego celu potrzebuje naszej pomocy. Liczymy, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy dorzucą swoją część serducha na nowy wózek. Koszt jest przeogromny – 35 000 złotych, ale wspólnymi siłami możemy zdziałać wiele.

Cieszę się, że dostałem szansę na dalsze życie. Nie rozumiem ludzi, którzy mogąc samodzielnie się poruszać, podrapać się po głupim nosie czy pracować, nie widzą sensu życia. Nie wiedzą, co tracą, docenia się to wszystko dopiero, jak się to straci i ja myślę że to doceniam. Uważam, że dla każdego jest zawsze nadzieja. Nie od nas zależy wiele rzeczy, ale to my decydujemy o tym, co z tym naszym losem zrobimy, jak dalej nim pokierujemy, jak się podniesiemy.

Więcej o Mariuszu możecie przeczytać na łamach serwisu We-Dwoje lub na jego stronie internetowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz