http://www.mariuszharasny.pl/
Mariusz pisze o sobie :
"Hej kochani!
Witam wszystkich serdecznie na mojej stronie.
Mam na imię Mariusz i tak w skrócie chciałbym Wam o sobie opowiedzie
No dobrze zacznę od tego, mam 32 lat i młodość powoli zaczyna już umykać, ale gorące serducho bije wciąż żwawo. Jestem kawalerem, ale to bardziej chyba z przymusu, bo gdybym był sprawniejs
Jestem już 13 lat po wypadku w którym doznałem urazu kręgosłupa i rdzenia a taki wypadek niestety przekreśla pełne korzystani
Był to ostatni dzień maja, piękna pogoda, wraz z przyjaciół
Wszystko działo się tak szybko, trafiłem do szpitala w Turku.
Wystarczył
Jestem Osobą Niepełnosp rawną. Od dnia wypadku, który miał miejsce w 1998 roku do dnia dzisiejsze go, próbowałem jakoś sobie radzić ze wszystkim. Niestety nakłady finansowe utrzymania swojego zdrowia rosną z każdym dniem. Renta, którą otrzymuję pokrywa tylko część wydatków na niezbędne leki i środki do życia. Gdyby nie pomoc rodziny nie dałbym rady przetrwać tylu już trudnych lat. Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zakupie niezbędnyc h dla mnie leków i rzeczy oraz sprzętu.
Staram się żyć pogodnie wbrew temu z jakimi trudnościa mi muszę się mierzyć każdego dnia. Państwa pomoc ułatwi mi w zmaganiach z codziennoś cią i doda nowych sił do życia. "
Staram się żyć pogodnie wbrew temu z jakimi trudnościa
Szanowni Państwo!
W zbieraniu pieniędzy pomaga mi Fundacja Dla Osób z Urazem Rdzenia Kręgowego,
1 ODZIAŁ W TURKU "BZ WBK S.A." 37 1090 1229 0000 0001 0238 8255
Pomóc mi można również przekazują
Fundacja Dla Osób z Urazem Rdzenia Kręgowego
Nr KRS 0000164927 z adnotacją: pomoc dla Mariusza Haraśnego
Mariusz bardzo potrzebuje nowego wózka.Jednak jego koszt przekracza finansowe mozliwości chłopaka.
Mariusz, aby się poruszać, potrzebuje specjalistycznego wózka - ze sterowaniem za pomoca brody. Dzięki niemu samodzielnie się przemieszcza.
Jednak wysłużona maszyna ma już 13 lat, większość jej elementów jest w opłakanym stanie, a usterki z dnia na dzień przypominają o swym zużyciu. Nieuchronnie zbliża się moment, w którym wózek nie będzie nadawał się do dalszej jazdy, a Mariusz nie będzie mógł wsiąść na niego ponownie. Wtedy znów będzie zdany na pomoc innych i utratę tej odrobiny niezależności, jaką posiada.
- Moje życie jest niełatwym wyzwaniem, ale chcę mu sprostać na tyle, na ile będę mógł. Dla samego patrzenia na świat, bycia w nim i dla uśmiechu mamy i rodzeństwa pragnę żyć, i dotrzeć do własnej przystani, którą wyznaczył mi los – mówi Mariusz.
Do osiągnięcia tego celu potrzebuje naszej pomocy. Liczymy, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy dorzucą swoją część serducha na nowy wózek. Koszt jest przeogromny – 35 000 złotych, ale wspólnymi siłami możemy zdziałać wiele.
Cieszę się, że dostałem szansę na dalsze życie. Nie rozumiem ludzi, którzy mogąc samodzielnie się poruszać, podrapać się po głupim nosie czy pracować, nie widzą sensu życia. Nie wiedzą, co tracą, docenia się to wszystko dopiero, jak się to straci i ja myślę że to doceniam. Uważam, że dla każdego jest zawsze nadzieja. Nie od nas zależy wiele rzeczy, ale to my decydujemy o tym, co z tym naszym losem zrobimy, jak dalej nim pokierujemy, jak się podniesiemy.
Więcej o Mariuszu możecie przeczytać na łamach serwisu We-Dwoje lub na jego stronie internetowej.
Jednak wysłużona maszyna ma już 13 lat, większość jej elementów jest w opłakanym stanie, a usterki z dnia na dzień przypominają o swym zużyciu. Nieuchronnie zbliża się moment, w którym wózek nie będzie nadawał się do dalszej jazdy, a Mariusz nie będzie mógł wsiąść na niego ponownie. Wtedy znów będzie zdany na pomoc innych i utratę tej odrobiny niezależności, jaką posiada.
- Moje życie jest niełatwym wyzwaniem, ale chcę mu sprostać na tyle, na ile będę mógł. Dla samego patrzenia na świat, bycia w nim i dla uśmiechu mamy i rodzeństwa pragnę żyć, i dotrzeć do własnej przystani, którą wyznaczył mi los – mówi Mariusz.
Do osiągnięcia tego celu potrzebuje naszej pomocy. Liczymy, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy dorzucą swoją część serducha na nowy wózek. Koszt jest przeogromny – 35 000 złotych, ale wspólnymi siłami możemy zdziałać wiele.
Cieszę się, że dostałem szansę na dalsze życie. Nie rozumiem ludzi, którzy mogąc samodzielnie się poruszać, podrapać się po głupim nosie czy pracować, nie widzą sensu życia. Nie wiedzą, co tracą, docenia się to wszystko dopiero, jak się to straci i ja myślę że to doceniam. Uważam, że dla każdego jest zawsze nadzieja. Nie od nas zależy wiele rzeczy, ale to my decydujemy o tym, co z tym naszym losem zrobimy, jak dalej nim pokierujemy, jak się podniesiemy.
Więcej o Mariuszu możecie przeczytać na łamach serwisu We-Dwoje lub na jego stronie internetowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz