http://www.kawalek-nieba.pl/
Równo rok temu w wyniku badań obrazowych u Bogdana wykryto zmianę na trzustce. Lekarze podjęli decyzję o chirurgicznym usunięciu guza, by – jak to określili – pozbyć się dziada raz na zawsze. Taki był plan. I pozostaje on nadal aktualny… Trzeba go tylko było zmodyfikować.
Gdy 7 kwietnia 2015 Bogdan usłyszał, że zmiana zaatakował trzon trzustki i jest nieoperacyjna z uwagi na naciekanie na naczynia krezki i pnia trzewnego, jego świat się zawalił. Oczyma wyobraźni widział najgorsze sceny: ból, cierpienie, rozpacz najbliższych, łzy moje, dzieci i wnucząt, swoje odchodzenie. Nie ukrywam – ja też się bałam najgorszego… Bo byłam tam, gdy lekarz mówił słowa „3 do 6 miesięcy życia, może 9”…
Niemal natychmiast wdrożono leczenie systemowe. Nasza nadzieja wciąż żyła, wciąż tlił się jej maleńki płomyczek. Zaczęłam szukać, pytać, szperać. Tak znalazłam JĄ – metodę NANOKNIFE. Nowoczesna, mało inwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu. Dzięki internetowi dotarliśmy z naszymi pytaniami do jednego z lekarzy z Gdańska, który stosuje tę metodę. Gdy Bogdan został zakwalifikowany do zabiegu miałam wrażenie, że fruwam. Ale trwało to kilka sekund, bo kolejną informacją była ta o braku refundacji metody. A koszt zabiegu to suma 40 – 60 tysięcy złotych. Uzyskaliśmy możliwość obniżenia ceny do kosztu samych elektrod, ale nawet 35.000 zł było kwotą poza naszym zasięgiem. Strach powrócił ze zdwojona siłą. A wraz z nim przyszła determinacja.
Dzięki wspaniałym ludziom, przyjaciołom, rodzinie koleżankom i kolegom z naszych zakładów pracy, a także zupełnie czasem obcych ludzi zgromadziliśmy potrzebną sumę. Do końca życia będę dziękować każdemu z tych ludzi, którzy rozpalili naszą nadzieję w potężną pochodnię. Nie ma dnia byśmy o każdym z nich nie pamiętali w modlitwie.
W czerwcu 2015 r. Bogdan przeszedł zabieg NanoKnife metodą przezskórną. Jego stan zdrowia poprawiał się niemalże z dnia na dzień, kolejne badania pokazywał, że to Bogdan wychodzi na pozycję zwycięzcy w tej walce. W badaniu TK przeprowadzonym w sierpniu 2015 potwierdzono całkowita martwicę guza! Zakończono chemioterapię. Już miało być tylko normalnie.
Gdy Bogdan w październiku wrócił do pracy, do swoich ukochanych tramwajów w krakowskim MPK, była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Koledzy i koleżanki z pracy, którzy tak bardzo mu kibicowali i masowo wspierali zbiórkę na zbieg, powitali go łzami radości i wzruszenia. Wrócił do majsterkowania, zbudował taras w naszym drewnianym domku, który również jest jego dziełem. Badał się regularnie, pracował, wolne chwile poświęcał wnukom. Nic nie zapowiadało, że za moment zły los wróci do nas jak bumerang. Że czai się za rogiem naszego domu… I za chwilę znów do niego wkroczy jako pan życia i śmierci…
W listopadzie podczas kolejnego TK stwierdzono niejednorodną zmianę brzegową w miejscu zabiegu. Uspokajano nas, że to nic nie znaczy, że trzeba obserwować, ale nie należy się zbytnio martwić na zapas, bo wyniki badań kwi i markery nowotworowe są w prawidłowych wskazaniach. Zalecono badanie PET. I właśnie to badanie wykonane w lutym, niemal rok po postawieniu diagnozy nie pozostawiło złudzeń.
Mimo martwicy guza pierwotnego, potwór wrócił w marginesie brzegowym, pojawił się w węzłach i na wątrobie. Kilka dni płakaliśmy ukrywając przed sobą wzajemnie łzy. Tamten strach, rozpacz, bezsilność sprzed roku powróciły.
Ale dzięki cudownym ludziom znów udało nam się wskrzesić w sobie wolę walki. I znów wróciła do nas ta nazwa. NANOKNIFE, ale w operacji otwartej połączonej z elektroporacją (tzw. termoablacją) zmian na wątrobie. Lekarz, który dał Bogdanowi ponowną kwalifikację do zabiegu uspokoił nas, że potwierdzenie martwicy guza świadczy o skuteczności metody, a powtórzenie zabiegu w metodzie otwartej pozwoli dobić gada. Bogdan zaczął przyjmować chemię. Przed nim co najmniej 3 cykle. Zabieg zaplanowano na pierwsza połowę maja, może wcześniej, jeśli stan fizyczny Bogdana po chemioterapii na to pozwoli. Mamy niespełna dwa miesiące na zebranie środków.
Tylko dziś już wiemy, że nie podołamy sami kosztom. Nikt nie da nam kredytu, nikt z naszych przyjaciół ani znajomych nie posiada takiej kwoty, byśmy mogli ją pożyczyć… 70.000,00 zł. Tyle kosztuje dziś życie mojego ukochanego męża. Tyle kosztują nasze marzenia, by znów pojechać na wędrówki po naszych ukochanych Tatrach, za tyle możemy kupić więcej czasu dla ukochanych wnuków i dla pasji. Nie umiem i nie chcę myśleć o tym, co będzie jeśli nie uda nam się zebrać tej kwoty. Dlatego jestem gotowa błagać każdego o pomoc, o najmniejszą darowiznę. Jestem gotowa na walkę o Bogdana i wraz z nim, proszę Was tylko – nie zostawcie mnie w niej samej.
Lucyna
Pomóc Bogdanowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“504 pomoc w leczeniu Bogdana Szubargi”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
https://www.facebook.com/Wiara-i-nadzieja-iskry-lśniące-w-ciemności-Bogdan-i-RAK-493194747554584/
By Bogdan mógł kontynuować leczenie jego przyjaciele stworzyli stronę z aukcjami.Ty tez możesz pomóc Bogdanowi w jego walce.Zapraszam !!!
https://www.facebook.com/groups/1700666696872191/
'70.000,00 zł. Tyle kosztuje dziś życie mojego ukochanego męża. Tyle kosztują nasze marzenia, by znów pojechać na wędrówki po naszych ukochanych Tatrach, za tyle możemy kupić więcej czasu dla ukochanych wnuków i dla pasji. Nie umiem i nie chcę myśleć o tym, co będzie jeśli nie uda nam się zebrać tej kwoty. Dlatego jestem gotowa błagać każdego o pomoc, o najmniejszą darowiznę. Jestem gotowa na walkę o Bogdana i wraz z nim, proszę Was tylko – nie zostawcie mnie w niej samej.
Lucyna"
No to kochani pokażmy Lucynie ,że nie jest sama :)